Eluveitie, Amorphis i Gatecreeper wystąpili 19 października 2025 w PreZero Arenie w Gliwicach w ramach trasy Arch Enemy „Blood Dynasty Tour”. Publiczność usłyszała mieszankę folk metalu, melodyjnego deathu i klasycznego brzmienia. Trzy zespoły, trzy style – jeden wieczór pełen emocji i energii.
Choć główną gwiazdą wieczoru było Arch Enemy, to publiczność już od pierwszych minut mogła liczyć na potężną dawkę energii dzięki trzem zespołom towarzyszącym: Gatecreeper, Amorphis i Eluveitie. Każdy z nich pokazał zupełnie inne oblicze metalu, tworząc koncertową opowieść, która stopniowo budowała napięcie przed występem headlinera.
Gatecreeper – ciężki i bezkompromisowy początek
Wieczór rozpoczął amerykański Gatecreeper – zespół, który w krótkim czasie zyskał opinię jednego z najciekawszych przedstawicieli współczesnego death metalu. Ich set był brutalny, głośny i bezpośredni. Od pierwszych sekund słychać było, że to muzyka tworzona z pasją do surowego, klasycznego brzmienia.
Wokalista Chase Mason prowadził publiczność pewnie i charyzmatycznie, a sekcja rytmiczna uderzała z pełną mocą. Choć na początku hala nie była jeszcze wypełniona, Gatecreeper szybko przyciągnęli uwagę słuchaczy. Ich ciężar brzmienia i prostota przekazu sprawiły, że Gliwice rozgrzały się błyskawicznie. Zagrali utwory z najnowszej płyty Dark Superstition (2024), łącząc stare szkoły death metalu z nowoczesną dynamiką. To był mocny, dosłowny start wieczoru – bez ozdobników, za to z czystą energią i agresją.
Amorphis – melancholia i przestrzeń
Po intensywnym otwarciu nadszedł czas na Amorphis, zespół z Finlandii, który od lat udowadnia, że metal może być nie tylko ciężki, ale też piękny i melodyjny. Ich koncert stanowił kontrast wobec poprzedników – więcej w nim było przestrzeni, harmonii i emocji.


























































Zespół zaprezentował charakterystyczne dla siebie połączenie elementów folkowych i progresywnych, tworząc muzykę o niezwykłej głębi. Głos Tomiego Joutsena, raz czysty, raz growlujący, prowadził publiczność przez utwory pełne nostalgii i melancholii. Amorphis pokazali, że potrafią utrzymać balans między mocą a subtelnością – momentami hipnotyzowali, by po chwili znów uderzyć mocnym riffem. Światła i wizualizacje tworzyły atmosferę, która idealnie współgrała z muzyką. W Gliwicach zabrzmiały m.in. fragmenty z albumu Halo, a publiczność reagowała entuzjastycznie na każdą zmianę nastroju.
Eluveitie – folk metal z sercem i energią
Kiedy na scenę wkroczył Eluveitie, hala była już wypełniona po brzegi. Szwajcarska formacja od lat wyróżnia się unikalnym brzmieniem, łącząc metal z muzyką celtycką. Koncert w Gliwicach potwierdził, że to właśnie oni najlepiej potrafią połączyć moc gitar z brzmieniem fletów, skrzypiec i instrumentów etnicznych. Zespół rozpoczął z przytupem – rytmiczne dudy i skrzypce wprowadziły charakterystyczny folkowy klimat, który natychmiast porwał publiczność.

































Chrigel Glanzmann i Fabienne Erni zbudowali z widownią świetny kontakt; ich wokalne dialogi i sceniczna energia sprawiły, że nawet ci, którzy przyszli głównie dla Arch Enemy, śpiewali i klaskali razem z nimi. W repertuarze znalazły się m.in. utwory z ostatniego albumu Ategnatos, a także kilka starszych, doskonale znanych fanom. Eluveitie pokazali, że są zespołem, który nie tylko gra, ale opowiada historię – o naturze, mitologii i ludzkich emocjach. Ich występ był wizualnie dopracowany, muzycznie perfekcyjny i pełen pozytywnej energii.