Within Temptation – A co, jeśli…? [WYWIAD z Sharon den Adel]

Niektóre obrazy ciężko się ogląda. Niektóre tematy niełatwo się porusza. To nie znaczy bynajmniej, że nie są one istotne. Lepiej by było, żeby niektóre dokumenty nie musiały powstawać. Ale muszą. Sharon den Adel należy do tych artystów, którzy wychodzą poza ramy muzyki. Dowodem na to jest dokument „Within Temptation: The Invisible Force”, który swoją premierę miał 6 maja.

Dlaczego zdecydowaliście się wyruszyć w środek wojny? Nie baliście się zagrożenia, jaki niósł ze sobą te wyjazd?

Sharon: Dobre pytanie. Od samego początku utrzymujemy kontakt z ludźmi z różnych organizacji, tj. od kiedy rozpoczęła się wojna. Mieliśmy zagrać na festiwalu Atlas. Dużą częścią tego, o czym jest nasz najnowszy album „Bleed Out”, jest właśnie wojna w Ukrainie. Zawsze pisaliśmy piosenki o II Wojnie Światowej i innych konfrontacjach; o rzeczach, które się działy w świecie… ale ta wojna nie należy do przeszłości – to dzieje się teraz, w tej generacji. Nigdy nie myślałam, że tak wielka wojna jak ta wydarzy się w Europie. To nas naprawdę zaskoczyło. Jesteśmy powieściopisarzami, a to była historia, którą musieliśmy opowiedzieć. Myślę, że kiedy możesz tworzyć muzykę, to staje się ona sposobem procesowania życia codziennego i niemiłych niespodzianek, jak również tych pozytywnych jego stron. Napisanie „Bleed Out” było dla nas sposobem na poradzenie sobie z tym, co dzieje się tak naprawdę niedaleko nas. To tylko 2 godzinny drogi z Amsterdamu do Kijowa!

Powinniśmy zagrać na Atlas Festival, kiedy wybuchła wojna. Kiedy inspirujesz się konkretnymi wydarzeniami, to musisz tam być. Za pierwszym razem, kiedy tam byłam, rozmawialiśmy o tym, czy powinniśmy grać przy monumencie II Wojny Światowej, co będziemy nagrywać, co będziemy pokazywać. Potem doszliśmy do wniosku, że nie powinniśmy robić przy pomniku upamiętniającym wojnę, która już minęła i która nie ma nic wspólnego z tą wojną. Musi pojawić się symbol Ukrainy, inaczej ludzie tego nie zrozumieją. Jeśli chcemy opowiedzieć tę historię, to musimy tam być. Nagraliśmy teledysk w Kijowie, gdzie wciąż jest całkiem bezpiecznie. A raczej w tamtym momencie było całkiem bezpiecznie.

Za drugim razem, gdy uczestniczyłam w Atlas Festival, byłam – szczerze mówiąc – przerażona, ponieważ zniszczono szpital dziecięcy. Normalnie obrona powietrzna wokół Kijowa jest naprawdę, naprawdę dobra. Do tamtej pory. Rosjanie znaleźli inny sposób atakowania stolicy Ukrainy. I to było… To mnie trochę uderzyło i uświadomiło, że jadę do miejsca, gdzie jest niebezpiecznie. Było tyle krzyczących i rozpaczających ludzi. Festiwal został zatem przesunięty. Pomyślałam wtedy „o mój Boże, teraz mają sposób na to, żeby naprawdę zrobić dużo zniszczeń w Kijowie”. Byłam trochę przestraszona, ale wciąż czułam potrzebę, żeby tam być. Jako dziecko mieszkałam w krajach, w których toczyła się wojna. Więc wiem, jak to jest. I bardzo często to, co widzisz na telewizji, jest skrótem wszystkiego, najbardziej intensywnym wycinkiem codzienności. Będąc w Kijowie zauważasz, że życie wciąż tam się toczy. To nie jest tak, że na Ukrainie jest inaczej niż na pozostałym terytorium Europy – oprócz faktu, że zawsze jest zagrożenie ataku – że może pojawić się bomba lub drony. I… To zawsze jest tam i zawsze jest w myślach ludzi. Czas płynie dalej. To jest coś, co usłyszałam od ludzi z Kijowa. Mieszkańcy wychodzą do restauracji. Chcą żyć. Nie chcą być zastraszani. Nie chcą być kontrolowani. Oni mają tego ducha walki, którego nigdzie indziej nie widziałam.

Ile czasu spędziłaś w Kijowie nagrywając materiały do dokumentu „The Invisible Force”?

Sharon: Myślę, że około tygodnia. Rozmawiałam z Marią w następny dzień po ataku z powietrza i pokazała mi film, który także możesz zobaczyć w dokumencie, ukazujący ten atak z powietrza. Musiała ukryć się w piwnicy. Poszłam do hotelowej piwnicy, bo alarm zawył na ulicy. Zazwyczaj dostaję alert na telefon, a potem słyszę alarm na zewnątrz. Był bardzo głośny. Znam ten dźwięk, bo w każdy pierwszy piątek miesiąca sprawdzają u nas, czy nasz alarm działa. Robert, mój mąż, zadzwonił do mnie i powiedział, że muszę udać się do schronu, natychmiast.

Dobry mąż!

Sharon: Zdecydowanie! Jedynymi ludźmi, którzy siedzieli z nami w piwnicy, byli Niemcy. Schodziliśmy tam każdej nocy – czasami po dwa, trzy razy. Za pierwszym razem, kiedy pojechałam do Kijowa, alarm zawył tylko w ciągu dnia. Oczywiście taki wyjazd zawsze stanowi ryzyko.

…ale niewidoczna siła jest po Twojej stronie?

Sharon: Mam nadzieję. Ale wiesz… powrót tam stanowił i stanowi wielką potrzebę… Kiedy jedziesz tam po raz pierwszy, to konfrontujesz się ze wszystkimi nagłówkami. Historiom o Ukrainie z pierwszych stron gazet nagle możesz przypisać konkretne twarze. I to sprawia, że więź z ludźmi jest o wiele silniejsza. Ja jestem w stanie wyjechać, ale oni nie, bo mają tam rodzinę, albo nie pozwalają wyjeżdżać mężczyznom z kraju. Chcesz być tam, żeby znowu ich zobaczyć. Gdybym tego nie zrobiła, nie byłabym autentyczna w swojej narracji.   Jeśli chcesz, żeby ludzie Ciebie słuchali, musisz wiedzieć, o czym mówisz. Musisz to zobaczyć na własne oczy. Najgorszą rzeczą, która może się wydarzyć, jest to, że powiedziałaś coś, co nie jest prawdziwe, albo, że przedstawiłaś to w zły sposób. Wyruszając do Kijowa czułam, że będę miała lepszy obraz tego, o czym mówiłam. Takie rzeczy są ważne.

Reklama

Czym – Twoim zdaniem – różni się wojna na Ukrainie od chociażby II wojny światowej, pomijając kwestie terytorium, na którym toczą się walki?

Sharon: Hitler został wybrany przez demokratycznie, niestety. Potem zmienił ustrój w autokrację, w dyktaturę. Moim zdaniem w Rosji zawsze panowała dyktatura i ten kraj latami atakował Ukrainę. Teraz konflikt eskalował. Myślę, że nie ma wojen, które można do siebie porównywać. To, co ja zdaję się być dziwne, jest fakt, że Rosja przedstawia Ukrainę jako kraj nazistów.

W dokumencie powiedziałaś, że nigdy więcej nie wystąpisz w Rosji. Nawet jeśli wojna się skończy?

Sharon: Myślę, że ta wojna nie zakończy się zbyt szybko, niestety. Byłoby łatwiej, gdyby Europa i Ameryka zapewniały większe wsparcie, by Ukraina mogła się bronić. Holandia nie ma takiej armii jak Polska. Dajemy sporo z tego, co mamy. Musimy zbudować większą i silniejszą armię, ale na to potrzeba czasu. Nawet jeśli wojna się zakończy, to minie przynajmniej 20 lat, zanim ludzie przejdą do porządku dziennego i wydarzenia z przeszłości nie będą wpływać na codzienne funkcjonowanie. Emocje nadal będą na wysokim poziomi. Wielu ludzie straciło życie, przyjaciół, rodziny – z obu stron. Więc jeśli wspierasz którąś ze stron, gdziekolwiek jesteś, to ta druga strona zawsze zawsze będzie pamiętać, co zrobiłeś. Myślę, że będzie dla nas niebezpiecznie grać w Rosji i to nawet kiedy zakończy się wojna. Zdążę się zestarzeć. Nie jestem pewna, czy wciąż będę śpiewać.

Jaka jest rola muzyki w czasie wojny?

Sharon: Muzyka i jej przekaz stają się bardziej intensywne. Muzyka zawsze jest ważna w życiu, ponieważ ludzie łączą się z nią dzięki wspomnieniom. Staje się lupą kierowaną ku konkretnym wydarzeniom. Dzięki temu także emocje stają się bardziej wyraziste i silniejsze. Blind8 tworzą muzykę w czasie wojny. Niektórzy członkowie grupy zostali powołani do wojska. Dołączyli do naszej ostatniej trasy po prawie dwóch tygodniach. Graliśmy w różnych krajach, a nie każdy kraj jest pro-Ukraiński. Więc krajach, które nie są pro-Ukraińskimi, czasami spotykaliśmy się z dziwnymi reakcjami. „Czy broniłbyś swojego kraju, gdyby został zaatakowany?” jest bardzo mocnym pytaniem padającym ze sceny. Ludzie zaczynają się zastanawiać co się tutaj dzieje, a co jeśli…? Nigdy nie myśleliśmy, że to się wydarzy na Ukrainie. Oddali swoją broń nuklearną. Nie stanowili zagrożenia dla Rosji. Nadal utrzymujemy kontakt z chłopakami z Blind8. Są w armii, ale nie na froncie. Przechodzą trening. Jeśli Rosja nie otrzymałaby tak dużo pomocy od niektórych krajów, to zakończenie wojny byłoby o wiele łatwiejsze. 

Jakie są Wasze plany na przyszłość?

Sharon: Intensywnie pracujemy nad nowym albumem. Nie mogę udzielić zbyt wielu szczegółów… także sprawdzajcie nasze media społecznościowe, a na pewno się doczekacie. W tym roku zagramy też na wielu festiwalach.

Będziecie nawiązywać do wojny na Ukrainie, czy pojawią się nowe tematy?

Sharon: Piosenka, która niedługo się ukaże, jest tematycznie połączona z naszym dokumentem. Powstała poniekąd pod „The Invisible Force”. Nie jesteśmy pewni, czy będzie na kolejnym albumie, bo jeszcze nie mamy ostatecznej wizji jak powinien on wyglądać. Oczywiście nie mogę sobie wyobrazić całkowitego odpuszczenia wspierania Ukrainy. Planujemy kolaboracje z ukraińskimi artystami. Jeśli chodzi o tworzenie muzyki to chcielibyśmy poruszać też inne tematy. Muzyka czasami po prostu do ciebie przychodzi i nigdy nie wiesz, na co natrafisz – jak z pudełkiem czekolady.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *