Halestorm w Progresji: Lzzy Hale wspięła się na szczyt „Everestu”

Halestorm na koncercie w Warszawie udowodnili, że wciąż są siłą natury rocka. Lzzy Hale porwała Progresję w ramach trasy nEVEREST Tour 2025!

Halestorm w Warszawie – rockowy żywioł w Progresji

30 października 2025 roku warszawska Progresja zamieniła się w epicentrum potężnej energii. Amerykański zespół Halestorm, dowodzony przez charyzmatyczną Lzzy Hale, wystąpił w ramach europejskiej części trasy nEVEREST Tour, promującej najnowszy album „Everest”. Organizator koncertu, Live Nation Polska, po raz kolejny dostarczył wydarzenie, które na długo pozostanie w pamięci fanów mocnych brzmień.

Od pierwszych dźwięków „Fallen Star” było jasne, że tego wieczoru nikt nie opuści sali bez uczucia euforii. Lzzy Hale rozpoczęła koncert z pasją, której nie da się podrobić.

Lzzy Hale – głos, który kruszy góry

To nie był tylko koncert. To był manifest rockowej siły i kobiecej charyzmy. Lzzy Hale od lat udowadnia, że potrafi połączyć dzikość z emocją, agresję z delikatnością, a każda nuta jej głosu to czyste katharsis.

Podczas utworów „I Get Off”, „Like a Woman Can” czy „Freak Like Me”, publiczność w Progresji reagowała z zachwytem. Tłum śpiewał każde słowo, a Lzzy odwdzięczała się szczerym uśmiechem i wdzięcznością. – „Warszawa, jesteście niesamowici!” – krzyczała ze sceny, zanim zaserwowała mocarne „Mayhem” i nowy hymn „Everest”.

Arejay Hale i bębniarskie szaleństwo

Nie sposób nie wspomnieć o Arejay’u Hale’u, który po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najbardziej widowiskowych perkusistów współczesnego rocka. Jego solówka perkusyjna w drugiej części koncertu była prawdziwym pokazem energii – bębny, pałki, a nawet akrobatyczne podskoki wywoływały owacje i okrzyki zachwytu.

Zespół w składzie Joe Hottinger (gitara) i Josh Smith (bas) dopełniał całości, tworząc potężny, lecz perfekcyjnie kontrolowany chaos. Każdy riff i każda linia basu miały swoje miejsce, nadając koncertowi monumentalny wymiar.

Reklama

Setlista pełna klasyków i niespodzianek

Halestorm przygotowali dla warszawskiej publiczności prawdziwą podróż przez całą karierę. Obok klasyków „I Miss the Misery”, „Love Bites (So Do I)” i „Rock Show”, pojawiły się też premierowe utwory z „Everestu”: mroczne „Darkness Always Wins” oraz emocjonalne „How Will You Remember Me?”.

Jednym z momentów kulminacyjnych był cover „Perry Mason” z repertuaru Ozzy’ego Osbourne’a – hołd dla klasyki hard rocka, zagrany z szacunkiem i ogniem. Finałowy numer „Back From the Dead” dosłownie wstrząsnął murami Progresji.

Everest – nowy rozdział w karierze Halestorm

Album „Everest”, promowany trasą nEVEREST Tour, to symboliczny szczyt kariery zespołu. Każdy koncert jest jego przedłużeniem – emocjonalnym, pełnym pasji i potęgi rockowego brzmienia. Halestorm od lat nie boją się ryzyka, łącząc klasyczny hard rock z nowoczesnym, drapieżnym brzmieniem.

Nowe utwory, takie jak „Rain Your Blood on Me” czy „K-I-L-L-I-N-G”, pokazują ich odwagę w eksperymentowaniu i wierność temu, co w rocku najważniejsze – autentyczność i energia.

Koncert Halestorm w Progresji – wieczór, który zostanie w pamięci

Warszawski koncert Halestorm był esencją tego, czym jest rock w XXI wieku – bezkompromisowy, szczery i przepełniony emocjami. Publiczność wyszła z Progresji z przekonaniem, że Lzzy Hale i jej zespół są dziś jednymi z ostatnich prawdziwych rockowych gladiatorów.

To był wieczór, który udowodnił, że rock wciąż żyje, a Halestorm potrafią wspiąć się na własny muzyczny Everest – raz jeszcze i bez cienia wątpliwości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *