Dani Filth, lider kultowego zespołu Cradle of Filth, w jednym z ostatnich wywiadów ostro skrytykował model biznesowy Spotify. Muzyk podkreślił, że nie posiada konta na tej platformie, ponieważ uważa ją za niesprawiedliwą wobec twórców muzyki. W rozmowie z Sonic Perspectives wyjaśnił, że czuje się zobowiązany wobec swoich kolegów z branży, aby nie wspierać systemu, który według niego nie wynagradza należycie artystów.
Dani Filth: „Nie mam konta na Spotify, bo nie płacą artystom”
Dani Filth bez ogródek wyraził swoją opinię na temat platform streamingowych, w tym Spotify. Jego głównym zarzutem jest fakt, że serwisy te oferują bardzo niskie wynagrodzenia dla twórców muzyki:
„Jestem winien moim braciom w metalu i muzyce, żeby nie mieć konta na Spotify, bo oni nie płacą ludziom. I to nie dotyczy tylko ich – to problem całej branży platform cyfrowych.”
Frontman Cradle of Filth podkreślił również, że chociaż zdaje sobie sprawę z zalet platform streamingowych – takich jak możliwość odkrywania nowych artystów – to nadal woli tradycyjne nośniki, takie jak CD i winyle. Jego zdaniem to jedyny sposób na uczciwe wspieranie zespołów.
Problemy finansowe artystów – pandemia i konieczność zmiany zawodu
Filth zwrócił również uwagę na problem, który stał się jeszcze bardziej widoczny po pandemii – wielu muzyków musiało podjąć dodatkową pracę, ponieważ dochody z muzyki stały się niewystarczające:
„Znam wielu ludzi z dużych zespołów, którzy od czasów pandemii powiedzieli: 'Wiesz co? Biorę normalną pracę. Będziemy nadal wydawać albumy, ale pewnie raz na pięć lat’, bo muzyka stała się czymś w rodzaju rabunku w biały dzień.”
Wielkie nazwiska kontra mniejsi artyści – jak wygląda rzeczywistość branży?
Choć streamingowy gigant przekonuje, że muzyka staje się coraz popularniejsza, Filth podkreślił, że korzyści finansowe czerpią głównie najwięksi artyści, tacy jak Taylor Swift, Ed Sheeran czy Beyoncé:
„Jeśli pracujesz na budowie albo w supermarkecie i masz włączone radio, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w ciągu pięciu minut usłyszysz którąś z tych gwiazd. To niemal kontrola umysłów, bo przyzwyczajasz się do tych piosenek – to jedyne, co słyszysz.”
Spotify broni się przed zarzutami, podkreślając, że z katalogu Cradle of Filth na platformie wygenerowano już około miliona dolarów dla właścicieli praw do ich muzyki. Jednakże sam zespół zdaje się nie dostrzegać tych środków, co tylko podsyca debatę na temat przejrzystości podziału dochodów z muzyki cyfrowej.
Podsumowanie: Czy Spotify faktycznie szkodzi muzykom?
Dyskusja na temat niskich wynagrodzeń dla artystów ze streamingu trwa od lat, a stanowisko Daniego Filtha jest kolejnym głosem krytyki. Coraz więcej muzyków domaga się reform w branży i większej przejrzystości podziału zysków. Czy streaming rzeczywiście zabija muzykę, czy jest nieuniknioną przyszłością rynku fonograficznego? Opinie wciąż są podzielone, ale jedno jest pewne – debata na ten temat jeszcze długo nie ucichnie.