Citizen Soldier w Krakowie [ZDJĘCIA]

Citizen Soldier po raz pierwszy zagrali w Polsce, a koncert w krakowskim Hype Parku stał się wydarzeniem sezonu. Wszystkie bilety rozeszły się błyskawicznie, a publiczność otrzymała wieczór pełen emocji, autentyczności i potężnej rockowej energii.

30 października 2025 roku zespół Citizen Soldier zagrał po raz pierwszy w Polsce. Koncert w krakowskim klubie Hype Park był całkowicie wyprzedany, a bilety zniknęły ze sprzedaży na wiele tygodni przed wydarzeniem. Fani przybyli z całego kraju, by zobaczyć grupę, która od lat otwarcie mówi o walce z depresją, lękiem i poczuciem osamotnienia. Od pierwszych minut wieczoru było jasne, że to nie będzie zwykły koncert, lecz intensywne, wspólne przeżycie.

Citizen Soldier zagrali w Krakowie

Amerykański zespół Citizen Soldier wystąpił 30 października w krakowskim Hype Parku, dając koncert, który można określić jednym słowem – prawdziwy. To był ich pierwszy występ w Polsce, a wszystkie bilety wyprzedały się na długo przed wydarzeniem. Klub wypełnił się po brzegi fanami, którzy od miesięcy czekali, by usłyszeć na żywo zespół, którego teksty od lat pomagają mierzyć się z lękiem, samotnością i bólem.

Reklama

Wieczór rozpoczął się mocnym uderzeniem. Już pierwsze dźwięki „Bulletproof” sprawiły, że Hype Park eksplodował energią. Jake Segura, wokalista i frontman Citizen Soldier, z charakterystycznym skupieniem i emocjonalnym ładunkiem prowadził publiczność przez kolejne utwory – „Life Support”, „Figure Me Out” i „Dead Butterflies”. Zespół nie potrzebował ozdobników ani efektów specjalnych – wystarczył surowy dźwięk, autentyczność i teksty, które trafiały w samo sedno. Refreny śpiewał cały klub, a relacja między sceną a publicznością była natychmiastowa i szczera.

Citizen Soldier w Polsce – co zagrali, setlista

W centralnym fragmencie wieczoru Citizen Soldier pokazali, dlaczego ich muzyka ma tak duży rezonans. W utworach „Inner Critic”, „Dead-End Life”, „Burden” i „I’m Not Okay” Jake Segura mówił o zmaganiach z własnym cieniem, o słabościach i o potrzebie zrozumienia. Wystarczyło kilka słów między piosenkami, by poczuć, że to nie jest sceniczna poza – to autentyczne doświadczenie człowieka, który wie, o czym śpiewa. Gdy zabrzmiało „You Are Enough”, sala wypełniła się światłem telefonów. To był moment jedności – cichy, prosty i szczery, jak cała filozofia tego zespoł.

Końcowa część koncertu przyniosła wybuch energii i wspólne oczyszczenie. „Better Than I Used to Be”, „Letdown”, „Face to Face” i „Thank You for Hating Me” rozgrzały publiczność do granic. Zespół, choć emocjonalny i refleksyjny, potrafi też uderzyć rockową mocą, która nie traci autentyczności. Na bis zabrzmiały „Would Anyone Care” i „Monster Made of Memories” – dwa utwory, które domknęły koncert jak spójna opowieść o bólu, walce i nadziei. Ostatnie dźwięki wybrzmiały długo, a publiczność nie chciała wypuścić zespołu ze sceny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *