Alex Skolnick „Wprowadziłem do metalu sporo elementów zaczerpniętych z jazzu” [WYWIAD]

Alex Skolnick to nazwisko doskonale znane wszystkim fanom thrash metalu. Gitarzysta legendarnego Testamentu od lat zachwyca słuchaczy swoją wirtuozerią i charakterystycznym stylem gry.

Jednak Skolnick to nie tylko metal – to także pasjonat jazzu, który w swoim autorskim projekcie Alex Skolnick Trio eksploruje zupełnie inne brzmienia. Zespół, który od lat zdobywa uznanie na nowojorskiej scenie jazzowej, łączy elegancję improwizacji z rockową energią, tworząc unikalne połączenie obu światów.

W składzie Alex Skolnick Trio, obok samego lidera, znajdują się perkusista Matt Zebroski oraz basista i kontrabasista Nathan Peck. Razem tworzą trio, które występowało na najbardziej prestiżowych scenach jazzowych świata, takich jak Iridium, Blue Note czy Baked Potato. Ich koncerty to nie tylko hołd dla klasyki gatunku, ale również dowód na to, że jazz i rock mogą współistnieć w niezwykle interesujący sposób.

Już w marcu 2025 roku polscy fani będą mieli okazję doświadczyć tej wyjątkowej mieszanki na żywo! Alex Skolnick Trio wystąpi w Polsce na dwóch koncertach:

  • 26 marca 2025 – Kraków, Studio Koncertowe Radia Kraków
  • 27 marca 2025 – Warszawa, Progresja

To doskonała okazja, by zobaczyć jednego z najwybitniejszych gitarzystów metalowej sceny w jego jazzowym wydaniu. Przed tym wyjątkowym wydarzeniem mieliśmy okazję porozmawiać z Alexem Skolnickiem o jego inspiracjach, ulubionych muzykach oraz o tym, jak łączy jazz z metalem. Zapraszamy do lektury wywiadu!

Czy pod kątem gry na gitarze wolisz jazz z dawnych lat, czy nowoczesny?

Alex Skolnick: Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Słucham sporo tego, co można nazwać „nowoczesnym jazzem” i na pewno wiele się z tego uczę jako muzyk. Bardzo cenię takich gitarzystów jak Kurt Rosenwinkel, Ben Monder czy nowsze pokolenie, jak Gilad Hekselman. Jednocześnie uwielbiam klasycznych mistrzów gitary jazzowej, takich jak Grant Green, Wes Montgomery czy Django Reinhardt. Jednak jeśli chodzi o styl gry, który najbardziej mi odpowiada, to znajduje się on gdzieś pomiędzy tymi dwoma światami. Na przykład George Benson w latach 60. i 70., John Scofield w latach 80. i 90. czy Pat Martino – to są artyści, których styl jest mi bardzo bliski. Można więc powiedzieć, że preferuję grę, którą można określić jako „nowoczesną”, ale nie „postmodernistyczną”.

Czy masz wymarzony skład muzyków jazzowych, z którym chciałbyś poimprowizować?

Alex Skolnick: Niestety wielu z nich już z nami nie ma, ale pierwsze nazwiska, które przychodzą mi do głowy, to Chick Corea, Michael Brecker i Miles Davis. Herbie Hancock wciąż jest aktywny i zagranie z nim byłoby spełnieniem marzeń. Jack DeJohnette na perkusji i Dave Holland na kontrabasie – zwłaszcza razem, bo często grali w duecie – to także artyści, z którymi chciałbym mieć okazję wystąpić.

Jest może coś takiego w jazzie, co bardzo chciałbyś przenieść do thrash metalu?

Alex Skolnick: Myślę, że już wprowadziłem do metalu sporo elementów zaczerpniętych z jazzu, ale są one subtelne i nie zawsze od razu rzucają się w uszy. Przykładowo w utworze „Native Blood” w moim solo pojawia się motyw, który po raz pierwszy usłyszałem u Johna Coltrane’a. Muzycy, którzy znają pojęcie akordów „Sus”, mogą wychwycić tego typu harmonie w moich solówkach z ostatnich lat w Testament. Bardzo chciałbym wprowadzić więcej sekcji improwizowanych, ale wiem, że w thrash metalu nie jest to łatwe do zrealizowania. Na szczęście w moich projektach tria, w których współpracuję z artystami takimi jak Percy Jones czy Stu Hamm, mam dużo przestrzeni na tego typu eksperymenty.

Polski jazz od wielu lat cieszy się doskonałą reputacją, również w USA. Czy miałeś okazję oglądać polskich muzyków jazzowych na żywo w Stanach lub z nimi grać?

Alex Skolnick: Doskonale znam trio Marcina Wasilewskiego i jego muzyków – to fantastyczni artyści, jedni z moich ostatnich ulubieńców. Niestety, jeszcze nie widziałem ich na żywo. Spotkałem natomiast świetnych muzyków sesyjnych w Nowym Jorku, którzy pochodzą z Polski, ale jak dotąd nie miałem okazji oglądać żadnego polskiego zespołu jazzowego podczas ich wizyty w USA. Mam nadzieję, że to się zmieni.

Wiele lat temu przeniosłeś się z Kalifornii do Nowego Jorku, który kiedyś był bardzo ważnym miastem dla jazzu, gdzie działało wiele klubów jazzowych, gdzie występowały i nagrywały legendy jazzu. Jakim miastem dla jazzu jest Nowy Jork obecnie? I jak się ma odbiór i popularność muzyki jazzowej w Nowym Jorku w porównaniu do tego, co było w Kalifornii?

Alex Skolnick: Nowy Jork wciąż jest fantastycznym miejscem dla jazzu, choć, jak w wielu miastach, sporo się zmieniło. Myślę, że jeśli porównać życie nocne i scenę muzyczną miast takich jak Paryż, Berlin czy Londyn, każde z nich miało swoje „mityczne” okresy. W Londynie wydaje się, że jazzowa scena jest teraz bardziej ekscytująca niż kiedyś – mam tam kilku znajomych, którzy są jej częścią.

W Nowym Jorku jest obecnie znacznie mniej klubów, jam sessions i innych wydarzeń niż wtedy, gdy przyjechałem tu na początku lat 2000. Mimo to miasto wciąż przyciąga najlepszych muzyków i każdej nocy można znaleźć inspirujące występy. Niedawno byłem na koncercie charytatywnym dla basisty Anthony’ego Jacksona w miejscu, które kiedyś było kawiarnią w Brooklynie, a teraz jest centrum sztuki – Shapeshifter Lab Plus. Występowali tam Christian McBride, Victor Wooten, Matt Garrison (który prowadzi to miejsce) i wielu innych, w tym niemal cały skład Return to Forever (oprócz Chicka Corei). Wieczór rozpoczął się od solowego występu Rona Cartera, którego mogłem oglądać zaledwie kilka stóp od siebie. Może Nowy Jork nie jest już tym, czym był kiedyś, ale takie wieczory wciąż zdarzają się tylko tutaj.

Twoim głównym formatem jazzowym jest Alex Skolnick Trio. Czy kiedykolwiek marzyłeś o stworzeniu większego zespołu, np. Alex Skolnick Sextet albo nawet Big Bandu?

Alex Skolnick: Oczywiście! Grałem w zespole prowadzonym przez izraelskiego saksofonistę tenorowego Ofera Assafa, gdzie na basie grał Lincoln Goines, a na perkusji Robby Ameen. Brałem też udział w różnych koncertach z pianistami, klawiszowcami i dodatkowymi instrumentami dętymi. Bardzo chciałbym robić to częściej i miałem nawet takie plany, ale w pewnym momencie Testament wrócił do życia i stał się większy niż kiedykolwiek!

Teraz muszę dzielić swój czas pomiędzy Testament, moje trio, zespół Stu Hamma, projekt PAKt z Percym Jonesem oraz duety i tria z gitarzystą jazzowym Ronem Jacksonem. Jednak w przyszłości nadal chciałbym stworzyć większy jazzowy skład pod własnym nazwiskiem.

Czy znasz innych gitarzystów metalowych, którzy potrafią grać jazz równie dobrze jak Ty?

Alex Skolnick: Jest nas naprawdę niewielu i gdybyś zapytał mnie o to 10 lat temu, odpowiedziałbym, że nie znam nikogo takiego. Ale teraz mogę wskazać przynajmniej jednego! David Davidson jest świetnym gitarzystą, absolwentem Berklee College of Music, a jednocześnie liderem progresywnej death metalowej grupy Revocation.

Za każdym razem, gdy wrzuca do sieci nagrania swojej gry jazzowej, ktoś komentuje: „Powinieneś zagrać z Alexem Skolnickiem!”. I rzeczywiście, zrobiliśmy już kilka wspólnych koncertów w duecie i planujemy kolejne.

Dziękujemy, Alex, bardzo to doceniamy!

Cała przyjemność po mojej stronie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *